Szanowni Państwo,
Drodzy Melomani,
Mili Goście
W ramach szóstej edycji Geyer Music Factory zapraszamy na „Noc jednego muzeum”. Idea tego wieczoru zrodziła się z przypadku. Podczas planowania cyklu koncertów okazało się, że w piąty wieczór wypadnie przerwa. By wypełnić tę lukę, postanowiliśmy zaprosić Państwa 1 sierpnia - wzorem majowej „Nocy Muzeów” - do bezpłatnego zwiedzania wystaw w godzinach od 18.00 do 22.00 oraz uczestniczenia w wykładach, pokazach i prezentacjach. Mottem naszego wyjątkowego spotkania będzie: „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o muzeum, a o czym my chcemy Wam opowiedzieć”.
Program Nocy jednego muzeum
1. Jednodniowa prezentacja kompozycji M. Abakanowicz „Abakan (trójczęściowy) czarny” (wystawa, D – 2 p.)
2. Złoto - Platyna - Herdzin. Kolekcja nagród K. Herdzina (wystawa, D – 3 p.)
3. Selfie z Fryderykiem (akcja, D – 3 p.; 18.00 – 22.00)
4. Małgorzata Wróblewska Markiewicz, „Spotkanie z Mistrzem”. (wywiad, D – 1 p.; 20.00 – 21.00) Autorskie oprowadzanie po wystawie i wywiad z prof. B. Tomaszkiewiczem
5. Piotr Jaworski, „Ludwik Geyer – pierwowzór Lodzermenscha” (wykład, C – 3 p.; 18.30, 19.00, 19.30)
6. Katarzyna Witas, „Dlaczego moda się zmienia?” (wykład, C – 1 p.; 18.30, 19.00, 19.30)
7. Olga Tuszyńska-Szczepaniak, „Czym jest krytyka artystyczna?” (wykład, D – 2 p.; 18.30, 19.00, 19.30)
8. Agnieszka Szygendowska, „Opowieść o Nowosolnej, kościele i osadnikach” (wykład, Kościół; 18.30, 19.00, 19.30)
9. Katarzyna Biłas, „Po co komu muzeum?” (wykład, D – 2 p.; 18.30, 19.00, 19.30)
10. Marcin Gawryszczak, „Fortuna parą się tłoczy” (wykład, Kotłownia; 18.30, 19.00, 19.30)
11. Anna Dąbrowicz, „Nasza Szafa” (Rozmowa, Skansen, ul. Łódzka 6; 18.00 – 22.00)
12. Ryszard Rychter, „Jak miło zrozumieć maszynę” (Rozmowa, A – parter; 18.00 – 22.00)
13. Anna Cieszkowska, (Uniwersytet Łódzki, gościnnie), „Wpływ wydarzeń 1914 roku na obraz Łodzi” (Rozmowa, Biblioteka; 18.00 – 22.00)
14. Filip Appel, K. Novotny (gościnnie) „Patrzymy i nie dostrzegamy, słuchamy i nie słyszymy” (Instalacja dźwiękowa, D – parter, 21.15)
Autorskie rekomendacje wykładów:
Marcin Gawryszczak, „Fortuna parą się tłoczy”: Powstanie maszyny parowej, a następnie jej wprowadzanie do użycia w przemyśle było katalizatorem dalszych przemian. Pojawienie się nowego źródła napędu umożliwiło wydajniejszą pracę wielu innych maszyn. Jednak działanie maszyny parowej od początku wzbudzało zdziwienie wśród robotników. Również na łódzkim gruncie jest to widoczne: „Opowiadano wśród robotników, że diabeł zagwarantował Scheiblerowi fortunę, bo z każdym obrotem maszyny parowej zarabiał jednego rubla”. Obsługą maszyny również miał zajmować się diabeł, który „siedzi w maszynie piekielnej, śwargoce po szwabsku, huczy jak smok, straszy ludzi jak babok łódzki i na dodatek parą z gęby gwizda”.
Wystąpienie nie będzie w ściśle techniczny sposób przedstawiać zasady działania maszyny, raczej w przystępny sposób pokażę jej obsługę, czynności wykonywane przez osoby przy niej pracujące. Odpowiem m.in. na pytania: czym była opalana?, co się działo z maszyną, gdy fabryka nie pracowała? Kilka słów poświęcę również naszej maszynie parowej stojącej w Kotłowni i jej historii
Agnieszka Szygendowska, „Opowieść o Nowosolnej, kościele i osadnikach”: Skromny kościółek przeniesiony z Nowosolnej do Skansenu Łódzkiej Architektury Drewnianej jest przyczynkiem do przyjrzenia się ciekawej, choć czasem trudnej i skomplikowanej historii osadników, których sprowadzono w okolice Łodzi aż z odległej Szwabii. Osadnicy byli gorliwymi luteranami, od początku starali się zbudować swój parafialny kościół, ale wskutek rozmaitych przeszkód zamiar ten zrealizowali dopiero po wielu latach. W międzyczasie Nowosolna stała się znana z racji wyjątkowej aktywności religijnej mieszkających tam braci morawskich, wiernych naśladowców nieco ekscentrycznego i uduchowionego hrabiego von Zinzendorff. Kościół pozostał jednym z ostatnich niemych świadków zawirowań dziejowych, które sprawiły, że społeczność, która powstała w Nowosolnej, żyła i pracowała tam przez grubo ponad sto lat, przestała istnieć. W odrestaurowanym budynku świątyni odnaleźć można ślady jego luterańskiej przeszłości, a także dziejów późniejszych, gdy stał zaczął służyć następnym parafianom – katolikom.
Anna Dąbrowicz, „Nasza Szafa”: Dlaczego „nasza szafa” jest wyjątkowa? Bo to jedyna taka szafa, do której możesz wejść gdziekolwiek jesteś – warunkiem jest dostęp do Internetu - i … już możesz tu zajrzeć. Co w sobie mieści ten wirtualny mebel? Gromadzimy w niej kolekcję opowieści o rodzinnych pamiątkach. Obok opowieści mogą się tu znaleźć fotografie przedmiotów, miejsc, ludzi z którymi wiąże się dane wspomnienie. Bo rodzinne pamiątki nie mogą istnieć bez opowieści… W „naszej szafie” będziesz mógł posłuchać wspomnień o pamiątkach, które zdeponowane zostały tu przez innych ludzi. Niektóre historie i niektóre przedmioty będą wywoływały skojarzenia z Twoimi przeżyciami, jeszcze inne zainspirują Ciebie do przeszukania czeluści własnej szafy, by odszukać w niej, pokrytych już pewnie patyną czasu, pamiątek. Nie zatrzymuj tych wspomnień tylko dla siebie, podziel się z nami Twoją własną historią. W naszej szafie możemy pomieścić bardzo dużo, dlatego też nie zwlekaj – dołącz już teraz swoją pamiątkę do naszej wirtualnej kolekcji (szafa.muzeumwlokiennictwa.pl)
Katarzyna Witas, „Dlaczego moda się zmienia”: Noszone przez kobiety pończochy okazały się niepraktyczne, gdy w lat 60. XX w. modne stały się ubiory o długości mini. Problem ten jednak szybko rozwiązano zastępując pończochy rajstopami – pasującymi do mini zarówno w warstwie użytkowej, jak i w sferze estetycznej. Czemu jednak długość mini stała się modna i kto jako pierwszy ją zaproponował? Dziś trudno sobie wyobrazić, że cztery wieki wcześniej ciało ludzkie, zgodnie z kontrreformacyjną moralnością uznawane za grzeszne, miało pozostawać szczelnie zakryte przez strój.
Czy wojna i kryzys wpływają na modę? Czy istnieje związek między modą a sztuką? Co do mody męskiej wprowadził Edward VII? W jaki sposób przysłużyła się modzie damskiej Coco Chanel? Kto i czemu wynalazł zamek błyskawiczny? Czy moda lat 80. XX w. byłaby tak spektakularna gdyby nie wynaleziona w końcu lat 50. XX w. lycra? Zaprezentowana na wystawie „Z modą przez XX wiek” wielość fasonów ubiorów, ich różnorodność pod względem krojów, długości, rodzajów materiałów i zdobień, prowokuje by zadawać te i wiele innych pytań. Zachęcamy naszych gości do wspólnego poszukania odpowiedzi na pytanie „dlaczego moda się zmienia?”.
Anna Cieszkowska (Uniwersytet Łódzki), „Wpływ wydarzeń 1914 roku na obraz Łodzi”: I wojna światowa przyniosła wiele zmian, nie tylko w kształcie ówczesnej mapy Europy. Bitwa Łódzka (listopad/grudzień 1914), choć zapomniana, odegrała niemałą rolę w przebiegu tego konfliktu. Była to jedna z większych bitew na froncie wschodnim, porównywana do bitwy pod Verdun. Pierwsza, w trakcie której wykorzystano gaz bojowy oraz samochody pancerne. Wydarzenie to nie mogło nie pozostawić żadnego śladu w wyglądzie i funkcjonowaniu Łodzi, która wówczas była jednym z najprężniej rozwijających się ośrodków miejskich Europy. Jakie były konsekwencje tej bitwy dla samego miasta? Co się zmieniło? Czy nieprzerwanie funkcjonujące fabryki wreszcie stanęły, czy wręcz zwiększyły tempo pracy? Jak duże zniszczenia zostały dokonane? Jak radziła sobie ludność miejska w tych ciężkich czasach?
Piotr Jaworski, „Ludwik Geyer – pierwowzór Lodzermenscha”: Ludwik Geyer (1805 – 1869) to jedna z ikon Łodzi przemysłowej – założyciel, pierwszej w mieście mechanicznej fabryki bawełnianej, rolnik, ogrodnik, właściciel cukrowni, młyna, gorzelni i kopalni torfu. Za zasługi dla rozwoju przemysłu odznaczony orderem św. Stanisława III klasy oraz prawem oznaczania swoich wyrobów godłem państwowym. „Pierwszy obywatel” Łodzi, milioner, pionier postępu technicznego, honorowy radny miejski, przewodniczący licznych instytucji społecznych i dobroczynnych, animator życia kulturalnego, skrzypek amator, miłośnik teatru, muzyki i śpiewu. Pod koniec życia bankrut wyprzedający po kawałku swój majątek, przemytnik przędzy i tkanin, przestępca podatkowy, niesolidny dłużnik oraz emitent bonów bez pokrycia. Jego burzliwe życie szybko obrosło legendą stając się wzorem dla kolejnych pionierów łódzkiego przemysłu, oraz częścią mitu „Lodzermenscha”.
Małgorzata Wróblewska Markiewicz, „Spotkanie z Mistrzem”: Od 13 maja trwa w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi retrospektywna wystawa prac profesora Bolesława Tomaszkiewicza – legendy łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych, twórcy pełnego pasji, eksperymentatora i odkrywcy, znakomitego artysty i pedagoga.
Profesor Tomaszkiewicz należy do najciekawszych twórców „polskiej szkoły tkaniny” – jest wybitnym przedstawicielem „nowego klasycyzmu”, nurtu nacechowanego „prostotą, uporządkowaniem, zdyscyplinowaniem i czystością formy”. Ma za sobą także ważną karierę designera. Według jego projektów realizowano świetne dywany w Łodzi (Dywilan), Kietrzu, Kowarach i Tomaszowie Mazowieckim, a efektowne tkaniny dekoracyjne w zakładach zrzeszonych w Cepelii.
Spotkanie z Artystą, pośród wysmakowanych kolorystycznie prac, będzie niepowtarzalną okazją dla wszystkich uczestników. Profesor opowie o swojej przygodzie ze sztuką: o ważkich źródłach inspiracji, o czerpaniu z tradycji i rozważaniach na temat nowoczesności, o postrzeganiu i znaczeniu koloru, o rozmaitych przyczynach, impulsach, wyborach, które złożyły się na wypracowanie własnej drogi artystycznej. Uchyli też rąbka tajemnicy, towarzyszącej powstawaniu tkanin, aby się można było przekonać: „jak to z tą tkaniną jest”. Czy w tkaninie występują matematyczne formuły? Jakie są relacje pomiędzy obrazem sztalugowym lub rzeźbą a współczesną sztuką „z krosna”? Co decyduje o sukcesie w pracy projektanta?
Olga Tuszyńska-Szczepaniak, „Czym jest krytyka artystyczna”: Krytyka artystyczna zda się jako narzędzie elementarnego zbadania prawdziwości dzieła sztuki – prawda czy fałsz? Czy na pewno jest autentyczne i czy można bezwstydnie się w nim zagłębić? Tak by przejść do interpretacji, wspartej doświadczeniem oraz potrzebą zrozumienia i komunikacji. Z ciarkami na plecach po prostu zacząć je czuć, bądź uznać za złe, niepotrzebne, zakłamane.
Obiekt powstający na skutek działań artystycznych osadzony we współczesnej mu przestrzeni zdaje się stanowić materializację emocji, potrzeb, strachu, lęków swoich czasów. Wielopłaszczyznowość życia jednostki i społeczeństwa, uczucia, pragnienia, tęsknota za tym co minęło i strach przed nadchodzącymi zmianami – dostrzegane wrażliwością artysty – dają dzieło sztuki, które ma być świadectwem epoki. Stając się medium, artefaktem do przetwarzania osobistych przeżyć. Każdy, kto stanie przed tym „mediatorem” może po drodze podobnej do tej, jaką przebył artysta – przetworzyć swoje doświadczenia i swoje emocje.
Czy w takim razie rola parającego się krytyką artystyczną sprowadza się do poszukiwania solidnie skonstruowanych mediatorów? Czyli współczesnych szamanów? Artystycznych sortowaczy?
Katarzyna Biłas, „Po co komu muzeum?”: Od czasów renesansu odpowiedź na to pytanie jest ciągle na nowo formułowana i doprecyzowana. Wówczas humaniści nazwali „muzeum” uporządkowany zbiór przedmiotów udostępniany publiczności. Zbieranie, porządkowanie i zabezpieczanie materialnych dóbr, po to, by uchronić je przed unicestwieniem, by dla przyszłych pokoleń zaświadczały o działalności człowieka, o jego otoczeniu, kulturze, o poziomie techniki, nieobce naszym odległym przodkom, w ciągu ostatnich trzech stuleci przybrało znaną nam instytucjonalną formę. A jakie dziś są najważniejsze cele istnienia instytucji muzealnej? Jakie są statutowe zadania Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi? Kiedy powstawało przed 54 laty, jego twórczyni, Krystyna Kondratiuk, trafnie przewidywała znaczenie i wagę tworzonych kolekcji. Nikt jednak nie przewidział kierunków i tempa zmian, które od tamtego czasu zaszły w naszym mieście. Czy ktoś zatem mógł sobie wyobrazić usytuowanie i rolę powoływanego wówczas muzeum w dzisiejszej, zmienionej rzeczywistości?
(Gościnnie) Filip Appel, K. Novotny, „Patrzymy i nie dostrzegamy, słuchamy i nie słyszymy”: Do muzeum najczęściej przychodzimy „coś zobaczyć”, a przecież jak każde inne miejsce ma ono swoje… brzmienie. I wcale nie musi to być ani wykład, ani koncert! Odkąd John Cage ogłosił, że cisza nie istnieje, „okazało się”, iż banalne do tej pory sytuacje dźwiękowe są ciekawe same w sobie. Od lat 70. XX wieku coraz popularniejszym gatunkiem muzyczny staje się „field recordings” (nagrania terenowe). Współcześnie setki osób wychodzi z domów ze swoim sprzętem rejestrującym, by zapisać otaczające nas dźwięki. By zamknąć w kapsule dźwiękowej chwilę. Uliczny szum, przeplatany rozgłosami, uderzeniami, klaksonami aut, zewoluował w samodzielnie funkcjonujący utwór. Nagrania często pozostają „w stanie czystym”, bądź są poddane „obróbce”, tak by stały się łatwiejsze w odbiorze, by nabrały dramaturgii i tworzyły zamkniętą historię. Stając prze maszynami zgromadzonymi w CMW, zastanawialiśmy się jak wielki musiały one wytwarzać hałas (pomieszany z rozmowami), nieznośny dla ucha z naszej perspektywy, a będący istotnym składnikiem rzeczywistości sprzed stu lat. Nagrania terenowe pozwoliły nam na chwilę „przebywać w historii”. Zapraszamy do eksperymentu. Za pomocą nagrań zarejestrowanych w lipcu tego roku, wsłuchamy się w muzeum i budynek, który „brzmi” przeszłością i obecnym życiem.
Informujemy, że podczas Nocy Jednego Muzeum czynne będą pracownie rękodzielnicze w skansenie.