plan muzeum godziny otwarcia cennik dla grup zorganizowanych kontakt
english language
Fot. Lech Andrzejewski
Fot. Lech Andrzejewski







Piękna i tajemnicza

Grała w amerykańskim horrorze „House” (reżyseria Robby Henson, 2007), polskim filmie kostiumowym „Hiszpanka” (reżyseria Łukasz Borczyk, 2014), stanowi tło dla wielu mniej i bardziej profesjonalnych sesji zdjęciowych. Mowa o jednym z ciekawszych obiektów znajdujących się naszym skansenie - willi przeniesionej z Rudy Pabianickiej (z ulicy Scaleniowej). Jest to obszerny piętrowy budynek z przestronnym poddaszem i podpiwniczeniem. Poprzez mocno rozczłonowaną bryłę, urozmaiconą licznymi przeszkleniami, werandami i wieżyczkami, charakterystyczne drewniane ażurowe zdobienia werand i ganków, szpiczaste zwieńczenia dachów przypomina słynne, budowane nad rzeką Świder, wille otwockie uwiecznione przez Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w wierszu „Wycieczka do Świdra”:

One stoją wśród sosen
jak upiory w przedpieklu
i mówią smutnym głosem
o radościach FIN DE SIÈCLE'U;
wzięte z ryciny żywcem:

"ŚWIĄTYNIA BOGINI KALI"
też z drzewa są, jak skrzypce,

na których walce grali.
[ ... ]

Te wille, jak wójt podaje,
Są w stylu "świdermajer"

Lekko ironiczna nazwa „świdermajer” przylgnęła do tego typu budownictwa. O ile autorem nazwy był poeta, to za twórcę architektury nią określanej, uważany jest Michał Elwiro Andriolli (1836-1896), polski ilustrator, rysownik, malarz i architekt. W roku 1880 zamieszkał na północ od Karczewa w folwarku Anielin zakupionym od Zygmunta Kurtza, byłego właściciela majątku Otwock Wielki. Stał się jednym z prekursorów działalności wypoczynkowej Otwocka, a w swojej posiadłości nad Świdrem wybudował oprócz własnej willi również kilkanaście domów na wynajem według autorskich projektów łączących styl mazowiecki z alpejskimi schroniskami.

Najwyraźniej malownicze wille zyskały popularność nie tylko nad Świdrem. W okolicach Łodzi tego typu obiekty budowane były od przełomu XIX/XX w. na obrzeżach miasta jako prywatne rezydencje letniskowe czy też pensjonaty oferujące wynajem kwater na sezon letni.

O willi z ulicy Scaleniowej wiemy niestety bardzo niewiele. Stała w sąsiedztwie, obecnie już nieistniejącego, bliźniaczego budynku. W roku 1939 jej właścicielem był Szaja Światłowski, który figuruje w archiwaliach jako udziałowiec Fabryki Wyrobów Wełnianych Światłowski, Kon i Brener. Adresy związane z tą firmą, to ulica Karola 17 (obecnie Franciszka Żwirki - przędzalnia), Łąkowa 5 (tkalnia) i Piotrkowska 49 (kantor). Nie wiemy, czy willa służyła jako rodzinne letnisko, czy też właściciel wynajmował w niej mieszkania na sezon letni. Nie wiemy również, kto był poprzednim właścicielem, ani czyje imię i nazwisko kryje się pod inicjałami „FK” widniejącymi na jednej z krat. Już w czasie okupacji, a także później w okresie powojennym, pomieszczenia w willi zostały przeznaczone na mieszkania całoroczne, których według relacji jednego z dawnych mieszkańców, było tam nawet 18.

Po renowacji obiekt prezentuje się bardzo atrakcyjnie, przyciąga uwagę zwiedzających, ale także budzi wspomnienia i przyczynia się do poznania swoich dziejów oraz realiów życia w podobnych domach z punktu widzenia ich byłych mieszkańców.

W zeszłym roku odwiedziła nasz skansen Pani Barbara (z domu Saganowska), która w pierwszych latach swojego dzieciństwa mieszkała ze swoimi rodzicami, a później do 13 roku życia z babcią, w willi przy ulicy Scaleniowej 18.

 Poniżej kilka cytatów ze wspomnień, którymi zechciał się z nami podzielić :

O otoczeniu, dziś już nieistniejącym:

Mile wspominam ogrody działkowe za podwórkiem. Zapach warzyw i kwiatów tam, był wspaniały, zostanie mi to w pamięci na zawsze. Do głównego wejścia wiodła aleja z wysokimi drzewami, po drugiej stronie drogi rosły małe planty sosnowe, które zostały posadzone przez uczniów z mojej szkoły.

O babci:

Moja babcia Anna Marta Saganowska mieszkała tam, o ile dobrze pamiętam z jej opowiadań, jeszcze przed wojną, aż do swojej śmierci (1977).
Była to kobieta bardzo dzielna, kulturalna i uczynna. Pamiętam, miała piękny głos – sopran.

O mieszkaniu:

Mieszkanie nasze było nieduże, weranda tworzyła extra pokój. Babcia moja opowiadała, że początkowo ich mieszkanie było większe z tymi extra schodami z boku. Później poprzegradzano żeby więcej ludzi miało gdzie mieszkać.
W pokoju znajdowały się ciemne masywne meble, ładna pluszowa kanapa, przy oknie w rogu stało tremo z dużym podłużnym lustrem, kredens zdobiła niewielka ilość porcelany. W oknie wisiały białe firanki, które moja babcia własnoręcznie wyszydełkowała z cieniutkich nici.
Po wewnętrznej stronie okna umocowane były drewniane okiennice, którymi zaciemniało się okno na noc. W mieszkaniu wisiało kilka obrazów olejno malowanych. Na werandzie m.in. wisiały duże rogi jelenia i stała wypchana oryginalnej wielkości sowa (słyszałam ze dziadek mój lubił polowania w dawniejszych czasach, przed wojną).

O codzienności:

W piwnicy (suterynie) znajdowało się pomieszczenie, gdzie robiło się pranie, kocioł do gotowania pościeli też był jak i ręczny magiel a także miejsce na suszenie prania.
Z kąpielą to było chyba tak jak i w innych domach w tych czasach, ze grzało się wodę i była kąpiel w balii albo przynosiło się blaszaną wannę z komórki.
Warunki życia były trudne. Wodę trzeba było nosić ze studni. Komórki i ubikacje każdy lokator miał w szeregowcu na podwórku.
Mieszkania były zimne, trzeba było palić w piecu, żeby się ogrzać.

O sąsiadach i koncertach przez ścianę:

Mieszkało tam około 10 lokatorów.
Obok nas (weranda środkowa) mieszkała rodzina i żona miała na imię Frania.
Mąż Frani grał na trąbce a mój ojciec grał na skrzypcach, pamiętam jak urządzali sobie koncerty przez ścianie. Niestety mieszkania nie były zbyt dobrze izolowane.

 

Dzięki translokacji willi z ulicy Scaleniowej do Skansenu Łódzkiej Architektury Drewnianej udało się zachować ten niezwykle malowniczy obiekt, a dzięki wspomnieniom takim, jak Pani Barbary, choć w części wypełnić luki w jego historii. Zachęcamy wszystkich, którzy posiadają jakiekolwiek wiadomości, pamiątki czy wspomnienia o którymkolwiek z budynków tworzących nasz skansen o podzielnie się nimi, co pozwoli do ocalonych domów, oprócz suchych faktów, dodać ciepło osobistych relacji.

Agnieszka Szygendowska
a.szygendowska@muzeumwlokiennictwa.pl

 

Wykorzystane źródła:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Otwock#Historia
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awidermajer
http://bc.wimbp.lodz.pl/Content/46543/Kalendarz_informator1923a_cz2.pdf

powrót do góry